Obowiązkowe punkty na Kos – wycieczka dookoła wyspy

2. Piaszczyste plaże na Kos

Przy naszym hotelu niestety nie znajdowały się żadne piaszczyste plaże, więc musieliśmy poszukać ich trochę dalej. Najbliższe znaleźliśmy w trakcie wycieczki rowerowej i znajdowały się zaraz za miastem Kos (w kierunku Tigaki). Pierwszy raz jeździłam na rowerze miejskim i muszę przyznać, że to naprawdę świetna opcja! Wiatr we włosach, jazda w samym stroju i palmy – to wszystko sprawiło, że poczułam się jak w Kaliforni (brakowało tylko wakacyjnej muzyki w tle). Piaszczyste plaże rozciągały się kilometrami, a co najważniejsze – były praktycznie puste! Jak możecie zauważyć po zdjęciach, byłam bardzo zadowolona z tego faktu.

3. Zia

Zia to niewielka miejscowość położona na stokach gór Dikeos, z której rozpościerają się niesamowite widoki na wyspę. Znajduje się tam wiele sklepów z pamiątkami, klimatyczne restauracje z tradycyjnym jedzeniem oraz park przyrody.  Tubylcy są bardzo mili, a sprzedawcy w sklepikach nie są nachalni, tak jak w większości innych miejsc na świecie.

 4. Kefalos

Kefalos było najdalej położonym punktem podczas naszej wycieczki. Gdy dojeżdżaliśmy do miasta, mogliśmy zachwycać się nieziemskimi widokami (hej, tutaj chyba wszędzie tak jest!), a kręte uliczki sprawiały, że mieliśmy niemałą frajdę 😉 Drogi w Grecji dodają rozrywki.

białe poncho H&M, torba ASOS, pasek ASOS, okulary Zero UV, sandały Pull&bear

 5. Paradise Beach

Paradise Beach mieści się po przeciwnej stronie wyspy – blisko Kefalos. Plaża jest fenomenalna – wszędzie pełno jest jasnego piasku, a woda w morzu jest prawie przezroczysta. Nie bez przyczyny nazwano ją rajską. Mogłabym tam opalać się na leżaku, czytać książkę i w tym czasie popijać drinka z parasolką. I tak cały dzień. Serio!

 6. Naturalne termy na Kos

Termy odwiedziliśmy innego dnia, kiedy mieliśmy do dyspozycji rowery. Nie był to daleki dystans, bo termy znajdowały się około 2-3 km od hotelu. Pomyślałam: “Dlaczego nie? Akurat spalę trochę kalorii po wielkim, greckim obiedzie i zrobię coś dla swojego ciała”. Wydawało się, że będzie łatwo – przecież taki dystans to żadne wyzwanie. Okazało się, że już na pierwszej górce serce biło mi jak szalone 😉 Całe szczęście później było już coraz lepiej, machałam nogami ze wszystkich sił, a wysiłek się opłacił. W czasie jazdy otaczały nas cudowne widoki – z jednej strony góry, a z drugiej urwiska i morze. Na miejscu zdążyłam zaprzyjaźnić się z grupką kóz, które w tym czasie czekały na autobus. Ruszyliśmy dalej, zrzuciliśmy ubrania i wskoczyliśmy do gorących źródeł. Jako mięczak wybrałam sobie miejsce blisko skał (w którym zimne wody morskie mieszały się z gorącymi), a Ci bardziej odważni gotowali się (dosłownie) przy źródle.

Więcej postów z Grecji znajdziecie w zakładce “Grecja“